Deepfake czyli co? Na filmach spreparowanych za pomocą aplikacji deepfake ich bohaterowie mówią rzeczy, których nigdy w rzeczywistości nie powiedzieli, albo robią rzeczy, których nigdy nie robili. Oto świat, który jest już teraz.
Najgorsze jest to, że widzowie nie są w stanie zauważyć manipulacji w tych filmach i mają nieodparte wrażenie autentyczności obserwowanych scen. Dochodzą do tego Nasze zachowania.
Otóż fałszywe wiadomości rozchodzą się znacznie szybciej i dalej niż prawdziwe, stwierdzili naukowcy po przebadaniu ponad stu tysięcy tweetów
Najgroźniejszą konsekwencją rozpowszechnienia deepfake’ów może stać się załamanie zaufania do całego systemu politycznego albo przynajmniej aktualnego rządu: jeśli nie wiadomo, co jest prawdą, to na wszelki wypadek lepiej w nic nie wierzyć
Deepfake to tworzone przy pomocy sztucznej inteligencji nagrania audio albo filmy z udziałem ludzi, wyglądające na prawdziwe, choć są kompletnym kłamstwem.
Jeszcze kilka lat temu takie manipulowanie filmami było możliwe przy użyciu super wydajnych komputerów i wymagało tygodni pracy specjalistów z zakresu grafiki i montażu. Dziś wystarczy nawet kilka godzin i minimalne doświadczenie, a pracować można nawet na laptopie.
O deepfake’ach zaczęto mówić na początku roku 2018, kiedy pojawił się darmowy program sztucznej inteligencji nazwany FakeApp, który każdy mógł sobie ściągnąć – i może ściągnąć do dzisiaj program jest legalny. Żeby go używać trzeba mieć komputer ze świetną kartą graficzną i sporo umiejętności. Program umożliwia zastępowanie w filmie twarzy jakiejś osoby twarzą innej, której zdjęcia do programu wprowadzamy. Tych zdjęć program potrzebuje kilkaset, różnych ujęć różnych emocji. Po kilkugodzinnej pracy program tworzy nowy film, w którym bohater – czy bohaterka – ma już nową twarz. Twarz, której mimika pochodzi od oryginalnej postaci i która wygląda na całkowicie autentyczną. Nie ma mowy o żadnym ordynarnym przymocowaniu głowy do tułowia. To raczej naciągnięcie nowej skóry na głowę.
Pojawienie się FakeApp spowodowało zalew przerobionych filmów pornograficznych z udziałem znanych celebrytów oraz polityków.
„Deep” w nazwie wzięło się od deep learning, klasy metod uczenia się maszynowego, napędzającego rozwiązania sztucznej inteligencji. Bo za deep fakes kryje się ulubiona technologia: sztuczna inteligencja.
Deepfake’owy Obama jest prawdziwszym robotem od Sophii, robotycznej celebrytki, której wizyta w Polsce tak ekscytowała media. Sophia jest rzekomo „najbardziej rozpoznawalną reprezentacją sztucznej inteligencji”. Jest też mało ciekawa, bo nikt nie ma wątpliwości, że plastikowa kukła z mózgiem na wierzchu nie jest człowiekiem.
Hasło deep fake narzuca przede wszystkim myśli o skrajnej dezinformacji, fake newsach doprowadzonych do absurdu, powodujących rozpad sfery publicznej – przez zabicie zaufania do jakichkolwiek treści. Wszystkie bowiem mogą być fake’ami.